Niedziela na błękitnym szlaku z RwM
Niedziela, 6 czerwca 2010 Kategoria powyżej 100km, RwM
Km: | 117.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:29 | km/h: | 18.05 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Expert X-pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Postanowiliśmy dzisiaj udać się na wycieczkę zorganizowana na portalu RwM, która prowadziła niebieskim szlakiem do Sianowa. Miejsce spotkania wszystkich uczestników to stacja kolejowa Osowej. My wyjechaliśmy z Gdyni o 8.30, żeby zdążyć na 10 do Osowej. Wg informacji miało być 15 uczestników, ostatecznie w miejscu spotkania pojawiło się ponad 30 osób. Po godzinie 10 rozpoczęliśmy naszą wycieczkę, która prowadziła przez piękne, malownicze okolice. Przekonaliśmy się, ze szlaki mogą prowadzić przez rożne miejsca, u nas jednym z takich miejsc było gospodarstwo. Mieszkańcy trochę się zdziwili ilością rowerów przejeżdżających im przez podwórko. Dobrze, że nie pogonili nas z widłami. Szlak prowadził przez większą cześć drogi po drogach szutrowych, które charakteryzują się dużą ilością ostrych kamieni. Przez to dwa rowery złapały gumy i potrzebne były szybkie i sprawne wymiany dętek :). Po przybyciu do Sianowa, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przed sanktuarium Matki Boskiej Sianowskiej. Tu też paru uczestników postanowiło odłączyć się od wesołej gromadki rowerzystów. W okrojonym już składzie poszliśmy odpocząć nad jezioro. Przerwa 40 minutowa dobrze wszystkim zrobiła. Część osób w tym ja i Duch postanowiliśmy trochę pomoczyć nogi w jeziorku, był to bardzo dobry pomysł :).jeden z uczestników nawet zażył kąpieli, jemu to na pewno było chłodno i przyjemnie w taki upał. Z Sianowa kierowaliśmy się do Kartuz, gdzie przewidziany był obiad. Trasa do Kartuz nie była już tak przyjazna. Jechaliśmy leśnymi drogami leśnymi. W lesie okazało się, że jest dość wilgotno i wiele błota. Trzeba było bardzo uważać żeby nie znaleźć się w kąpieli błotnej. Czynnikiem mobilizującym do jazdy były komary, a raczej nie zliczone chordy komarów, które w momencie postoju obsiadały nas. Po błotnych przeprawach dojechaliśmy do Kartuz. My z Duchem, postanowiliśmy, że się odłączamy od wesołej gromadki rowerzystów, zakomunikowaliśmy to organizatorce wycieczki, ładnie podziękowaliśmy i słowem „do następnego” pojechaliśmy do Mezowa. W Mezowie zrobiliśmy dobie 2 godzina przerwę, jedząc pyszne kanapki i leżąc na kanapie. Warte uwagi , jest fakt ze z Gdyni do Mezowa jest 38 km, a my po przyjechaniu mieliśmy już 77km. O 18.30 postanowiliśmy wracać do domu, pognaliśmy znaną już przez nas drogą. W domu byłam o 20.30, zmęczenie dawało już o sobie znać, chciało mi się spać ;).
Wycieczka bardzo udana, miłe towarzystwo, piękna pogoda, przepiękne tereny po których podróżowaliśmy, dodatkowym plusem wycieczki jest fakt ze ustanowiłam nowy rekord dystansu : 117km :).




Wycieczka bardzo udana, miłe towarzystwo, piękna pogoda, przepiękne tereny po których podróżowaliśmy, dodatkowym plusem wycieczki jest fakt ze ustanowiłam nowy rekord dystansu : 117km :).

Miejsce spotkania wszystkich uczestnikow wycieczki - Gdańska Osowa© agalu

Przerwa :)© agalu

Sianowo zdobyte© agalu

To gdzie teraz jedziemy??© agalu

Noga Duch'a - jego to lubią komary ;)© agalu
komentarze
Nie no, wszystko ok. Może to i nie być rolnik, może tam mieszkać ktokolwiek, ale jeśli to jest jego posesja to jest jego i wcale się nie dziwię, że nie ma ochoty, by przejeżdżała mu tamtędy grupka ludzi na rowerach.
Ktoś wyznaczając ten szlak nie popisał się puszczając go przez czyjeś pole. A może się tak dogadali a teraz wygląda to inaczej. Kto to wie. sirmicho - 20:39 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
Ktoś wyznaczając ten szlak nie popisał się puszczając go przez czyjeś pole. A może się tak dogadali a teraz wygląda to inaczej. Kto to wie. sirmicho - 20:39 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
Tę wycieczkę ogłosiła na RwM uzer "iwcia".
a
firmowała:
Trójmiejska Inicjatywa Rowerowa
www.rowery.skc.com.pl
german - 20:25 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
a
firmowała:
Trójmiejska Inicjatywa Rowerowa
www.rowery.skc.com.pl
german - 20:25 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
Z tego co pamiętam, a byłem tam tylko raz, to nie było przez podwórko, lecz przez "pole" wykorzystywane chyba tylko do skubania zielska przez zwierzątka właściciela. Działka dość mocno zdegradowana i wątpię aby to się stało przez rowerzystów. Podobno nie raz już bywało, że "szkodniki" na rowerkach zostali przepędzeni. Ja na szczęście nie potrzebuję zaliczać tego nieprzyjemnego odcinka szlaku. Mam zdecydowanie ładniejszy dojazd do błękitnego i jak na razie nie zagrodzony przez jaśnie państwo, bo rolników tam nie ma od dawna, gdyż ziemię sprzedali. ....
german - 20:18 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
german - 20:18 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
Kiedyś też tak trafiłem.
Nie wiem kto ten szlak prowadził, ale moim zdaniem, nie powinniście gnać taką masą komuś przez podwórko. Przecież przed wjazdem stoi jak byk tabliczka, że to teren prywatny. Trzeba było pojechać dalej drogą (tą wzdłuż żwirowni) i przejechać kawałek ulicą.
Komary faktycznie, kiepska sprawa. sirmicho - 09:35 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj
Komentuj
Nie wiem kto ten szlak prowadził, ale moim zdaniem, nie powinniście gnać taką masą komuś przez podwórko. Przecież przed wjazdem stoi jak byk tabliczka, że to teren prywatny. Trzeba było pojechać dalej drogą (tą wzdłuż żwirowni) i przejechać kawałek ulicą.
Komary faktycznie, kiepska sprawa. sirmicho - 09:35 poniedziałek, 7 czerwca 2010 | linkuj