rowerem przez świat :)blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(4)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy agalu.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100km

Dystans całkowity:1338.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:68:21
Średnia prędkość:19.58 km/h
Maksymalna prędkość:64.10 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:121.65 km i 6h 12m
Więcej statystyk

Bardejov - Słowacja

Czwartek, 1 sierpnia 2013 Kategoria powyżej 100km
Km: 102.90 Km teren: 0.00 Czas: 05:26 km/h: 18.94
Pr. maks.: 64.10 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cud Maszyna Aktywność: Jazda na rowerze
Na granicy Polska - Słowacjkiej
Na granicy Polsko - Słowackiej © agalu

Któtki odpoczynek :)
Krótki odpoczynek :) © agalu
Czas na obiadek :)
Czas na obiadek :) © agalu

Bardejov
Bardejov © agalu

Rynek w Bardejovie
Rynek w Bardejovie © agalu
Rynek w Bardejovie
Rynek w Bardejovie © agalu
Rower mężą :)
Rower męża :) © agalu
Mąż zwiedza Bardejov
Mąż zwiedza Bardejov © agalu
Mury obronne rynku głownego
Mury obronne rynku głównego © agalu
A to my :)
A to my :) © agalu
No kierunek, ruiny zamku - Zbrov
Nowy kierunek, ruiny zamku - Zbrov © agalu
Odpoczynek przed wejściem na ruiny zamku
Odpoczynek przed wejściem na ruiny zamku © agalu
Ruiny Zamku
Ruiny Zamku © agalu
Zamek - Zborov
Zamek - Zborov © agalu
Zamek - Zborov
Zamek - Zborov © agalu
Zamek - Zborow
Zamek - Zborov © agalu
Zamek - Zborov
Zamek - Zborov © agalu
Zamek - Zborov
Zamek - Zborov © agalu
Jeszcze tylko 4 km i jesteśmy w Polsce :)
Jeszcze tylko 4 km i jesteśmy w Polsce :) © agalu
Nieczynny punk graniczny :)
Nieczynny punk graniczny :) © agalu
Nieczynny punk graniczny :)
Nieczynny punk graniczny :) © agalu

Łeba

Sobota, 6 lipca 2013 Kategoria powyżej 100km Uczestnicy
Km: 123.81 Km teren: 0.00 Czas: 06:09 km/h: 20.13
Pr. maks.: 47.10 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cud Maszyna Aktywność: Jazda na rowerze

Hel

Sobota, 18 maja 2013 Kategoria powyżej 100km Uczestnicy
Km: 130.02 Km teren: 0.00 Czas: 06:08 km/h: 21.20
Pr. maks.: 44.40 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cud Maszyna Aktywność: Jazda na rowerze

Jastarnia

Niedziela, 24 czerwca 2012 Kategoria powyżej 100km
Km: 124.26 Km teren: 0.00 Czas: 05:49 km/h: 21.36
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cud Maszyna Aktywność: Jazda na rowerze

Na Keebaba

Niedziela, 31 lipca 2011 Kategoria powyżej 100km
Km: 155.72 Km teren: 0.00 Czas: 07:17 km/h: 21.38
Pr. maks.: 52.20 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cud Maszyna Aktywność: Jazda na rowerze
Rok temu, czyli 31.07.2010 roku również jechaliśmy na Hel. Tylko wtedy pogoda była o wiele mecząca, ale przynajmniej pewna. W tym roku już raz odkładaliśmy wycieczkę ze względu na złe warunki do jazdy. Tym razem postanowiliśmy, prognoza pogody zapowiadała się dobra, bez dużych upałów, pochmurnym niebem i możliwymi opadami deszczu około godziny 14.
Wyjechaliśmy o 7.00, mały ruch i rześkie powietrze bardzo nam odpowiadała, na Helu zameldowaliśmy się o 11.30. Samej jazdy mieliśmy 3h30min plus przerwy na które straciliśmy godzinkę.
Można powiedzieć, że to nasza tradycja, będąc na Helu zawsze jemy Kebaba. Tak też się i tym razem stało, ale niestety w innym punkcie niż zawsze. W drogę powrotna ruszyliśmy około godziny 14. Niestety wracając, jechaliśmy pod wiatr i jazda nie szla nam już tak ładnie.
Wycieczka udana :).
Gdzieś koło Kazimierza © agalu

Hel © agalu

Magiczny płyn czyści rączki © agalu

Gdzieś na Helu :) © agalu

Traktor poszywa sie pod Ciuchcię © agalu

Dwór Lisewski

Niedziela, 24 lipca 2011 Kategoria powyżej 100km, RwM
Km: 104.72 Km teren: 0.00 Czas: 06:15 km/h: 16.76
Pr. maks.: 38.20 Temperatura: 20.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cud Maszyna Aktywność: Jazda na rowerze
Plan dnia, o 10 spotkać się z ekipą RwM oraz Z Wejherowskim WTC na rynku w Wejherowie a następnie pojechać na ognisko, zorganizowane na terenie Dworku Lisewskiego. Pogoda mimo złej prognozy dopisała, świeciło ładnie słoneczko. Trasa wycieczki prowadziła przez malownicze tereny pobliskimi lasami, lakami polami.
Na rynku w Wejherowie © agalu

Koziołek © agalu

:) © agalu

Elektrownia Wodna Żarnowiec zdobyta :)

Niedziela, 15 sierpnia 2010 Kategoria powyżej 100km
Km: 112.44 Km teren: 0.00 Czas: 05:40 km/h: 19.84
Pr. maks.: 54.60 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Expert X-pro Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna setka w tym roku, tym razem pojechaliśmy zobaczyć Elektrownie wodną Żarnowiec oraz pozostałości budowanej elektrowni atomowej. Z Gdyni wyruszyliśmy o 8.30, trochę snu się należy, w końcu niedziela jest. Do Wejherowa jechaliśmy wzdłuż głównej ulicy, po godzinie jazdy przywitaliśmy Wejherowo. Szybkie zerknięcie na mapę, żeby odnaleźć szlak rowerowy, który miał nas doprowadzić do miejscowości Warszkowo. W tym miejscu musze napisać, że dzisiejsza wycieczka była testem mapnika, jak się przekonaliśmy jazda z mapnikiem bardzo ułatwia jazdę, może nie jest on profesjonalny, ale ma odpowiednia wielkość, a o to nam chodziło. Szlakiem rowerowym dojechaliśmy do miejscowości Orle i tu zaczęły się nasze pierwsze i nie ostanie problemy z nawigacja. Zgubiliśmy szlak rowerowy, ale po prawidłowym przeanalizowaniu mapy, udało nam się wrócić na szlak lecz w innym trochę miejscu. Będąc kilometr przed Warszkowem zbiliśmy sobie krótki odpoczynek na leśnym parkingu, zjedliśmy po kawałku czekolady, napiliśmy się. Odpoczynek trochę się przedłużył, prze małżeństwo które poszło na spacer i chyba trochę zabłądziło, szukając miejsca gdzie zaparkowali samochód, dobrze ze mieliśmy mapę to nakierowaliśmy ich na drogę powrotną. My udaliśmy się do Wyszkowic i tu zaczęły sie kolejne problemy z nawigacją. Chcieliśmy dojechać do Opalina, ale tak się zakręciliśmy ze jedna miejscowość dwa razy mijaliśmy ;). Ostatecznie zamiast to Opalina to dojechaliśmy do Rybna, trochę się cofnęliśmy ale co tam. Pomyśleliśmy, że tym razem obierzemy dobry kurs i na pewno trafimy jadąc przez Strzebielinek. Według tablic określających początek i koniec obszaru zabudowanego to Strzebielinek miał długość może 500 metrów (jeden dom wielorodzinny i jakieś dziwne zabudowania). Po przejechaniu paru kilometrów naszym oczom ukazał się górny zbiornik elektrowni wodnej. Nas cel został osiągnięty. Cala budowla robi niesamowite wrażenie, cztery rury o średnicy 7 metrów łączące jezioro Żarnowieckie z górnym zbiornikiem niesamowicie pokazuje ogrom tej konstrukcji. A to dosłownie ułamek całej konstrukcji, której 2/3 elektrowni znajduje się pod ziemia. Po zrobieniu parunastu fotek, podjechaliśmy jeszcze do jednego miejsca. Pozostałości po nie ukończonej elektrowni atomowej. I tu się rozczarowaliśmy, z przed płotu za dużo nie widać, a wchodzić na opuszczony teren nie chcieliśmy. To co można było to uwieczniliśmy na zdjęciach i udaliśmy się w poszukiwaniu sklepu. Mięliśmy szczecie i trzy kilometry dalej w miejscowości Tyłowo natknęliśmy się na czynny sklep. Parę złotych wydaliśmy, ale w końcu mogliśmy napić się porządnie i przekąsić. Tam też zrobiliśmy dłuższy odpoczynek. Do domu postanowiliśmy wracać przez Piaśnicę. czyli główną drogą na Wejherowo. W domu byliśmy o godzinie 18, w sumie jak na jazdę po nowym terenie i przygody z nawigacją to i tak dobrze.
Nowy przyjaciel - Mr Mapnik © agalu

Gdzieś na szlaku rowerowym © agalu

Na czerownym szlaku rowerowym :) © agalu

No to dalej nie przejedziemy... © agalu

Pomnik © agalu

Górny Zbiornik Elektrowni © agalu

Duże te rury :) © agalu

Tam gdzieś na dole jestem :) © agalu

Wieża widokowa koło elektrowni © agalu

To tu miala byc elektrownia atomora ;) © agalu

Ten pan byla bardziej zmęczony od nas © agalu

Tak płasko, że aż nudno - Hel

Sobota, 31 lipca 2010 Kategoria powyżej 100km
Km: 166.63 Km teren: 0.00 Czas: 07:39 km/h: 21.78
Pr. maks.: 50.30 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Expert X-pro Aktywność: Jazda na rowerze
Długo oczekiwana wycieczka :). Były plany żeby się jakoś specjalnie przygotowywać, jeździć częściej i na dłuższe wycieczki, ale jakoś czasu nie było, albo po prostu pogody nie było. Widząc prognozę na dzisiejszy dzień, bez dłuższego zastanawianie postanowiliśmy jechać na Hel. Szczególną uwagę zwróciliśmy na dobór trasy, żeby jak najbardziej ominąć główne ulice:).
Umówiliśmy się standardowo u mnie na podwórku, tylko godzina taka mocno wczesna (7.15), dzień już wtedy zapowiadał się bardzo ładnie. Jechało się bardzo przyjemnie z prędkością wahającą się kolo 28km/h. Do Kazimierza podróż przebiegała bez problemów, dopiero chcąc pojechać do Mrzezina okazało się ze droga jest zamknięta. Kładli nowa nawierzchnie, co nas zdziwiło, bo z betonu i to zbrojonego, czyżby jakaś nowa technika polskich dróg. Musieliśmy pojechać alternatywna trasa przez Rzucewo. Z Rzucewa skierowaliśmy się na Pucka, a następnie do Władysławowa. Co nas mile zaskoczyło już od Pucka zaczynała się ścieżka rowerowa prowadząca na sam Hel. We Władysławowie zrobiliśmy dłuższą przerwę na zjedzenie drobnego posiłku i uzupełnienie płynów. Wiedzieliśmy, że teraz czeka nasz jazda po całkowicie płaskim terenie, czyli w sumie dobrze. Jak się okazało, było to bardzo meczące a jazda w jednym tempie, powodowała, że nogi drętwiały i trzeba było robić króciutkie przerwy. Kolejna rzecz, która nas wykończyła to monotonia krajobrazu, a to powodowało, że podroż zaczynała się dłużyc. Najciekawszym widokiem na całym półwyspie było lotnisko, na którym stały różnego kalibru samoloty, którymi za odpowiednią oplata można podziwiać widoki przez 10 min.
Do Helu dojechaliśmy o 12 godzinie, czy tak jak zaplanowaliśmy, szybko poszliśmy kupić sobie ciepłe jedzenie, oraz odpocząć w lesie w cieniu :) po godzinie 14 zaczęliśmy kierować się w drogę powrotną, ale sama myśl ze będziemy jechać piekielnie nudnym półwyspem nie napawała nas radością. W drodze powrotnej robilismy więcej postoi, w zależności od potrzeby, wiedzieliśmy ze mamy dobry czas :). W domu byłam po godzinie 20, zmęczona (ponad 160 km ) robi swoje. Powód do radości, nowy rekord dystansu :) oraz fakt ze w końcu pojechaliśmy rowerami na Hel.
Drogi z betonu zbrojonego... © agalu

Stary budynek w Rzucewie © agalu

Władyslawowo © agalu

Koło ratunkowe o pojemności 10 osób © agalu

Odpoczynek na prostej nie konczacej się prostej do Helu... © agalu

Moja kulka ;) - Jastarnia © agalu

Cel osiagniety - HEL :) © agalu

Widoczek na zatoke z Kuźnicy © agalu

Radość-do domu juz tylko parenaście kilometrów © agalu

Niedziela na błękitnym szlaku z RwM

Niedziela, 6 czerwca 2010 Kategoria powyżej 100km, RwM
Km: 117.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:29 km/h: 18.05
Pr. maks.: 40.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Expert X-pro Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiliśmy dzisiaj udać się na wycieczkę zorganizowana na portalu RwM, która prowadziła niebieskim szlakiem do Sianowa. Miejsce spotkania wszystkich uczestników to stacja kolejowa Osowej. My wyjechaliśmy z Gdyni o 8.30, żeby zdążyć na 10 do Osowej. Wg informacji miało być 15 uczestników, ostatecznie w miejscu spotkania pojawiło się ponad 30 osób. Po godzinie 10 rozpoczęliśmy naszą wycieczkę, która prowadziła przez piękne, malownicze okolice. Przekonaliśmy się, ze szlaki mogą prowadzić przez rożne miejsca, u nas jednym z takich miejsc było gospodarstwo. Mieszkańcy trochę się zdziwili ilością rowerów przejeżdżających im przez podwórko. Dobrze, że nie pogonili nas z widłami. Szlak prowadził przez większą cześć drogi po drogach szutrowych, które charakteryzują się dużą ilością ostrych kamieni. Przez to dwa rowery złapały gumy i potrzebne były szybkie i sprawne wymiany dętek :). Po przybyciu do Sianowa, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przed sanktuarium Matki Boskiej Sianowskiej. Tu też paru uczestników postanowiło odłączyć się od wesołej gromadki rowerzystów. W okrojonym już składzie poszliśmy odpocząć nad jezioro. Przerwa 40 minutowa dobrze wszystkim zrobiła. Część osób w tym ja i Duch postanowiliśmy trochę pomoczyć nogi w jeziorku, był to bardzo dobry pomysł :).jeden z uczestników nawet zażył kąpieli, jemu to na pewno było chłodno i przyjemnie w taki upał. Z Sianowa kierowaliśmy się do Kartuz, gdzie przewidziany był obiad. Trasa do Kartuz nie była już tak przyjazna. Jechaliśmy leśnymi drogami leśnymi. W lesie okazało się, że jest dość wilgotno i wiele błota. Trzeba było bardzo uważać żeby nie znaleźć się w kąpieli błotnej. Czynnikiem mobilizującym do jazdy były komary, a raczej nie zliczone chordy komarów, które w momencie postoju obsiadały nas. Po błotnych przeprawach dojechaliśmy do Kartuz. My z Duchem, postanowiliśmy, że się odłączamy od wesołej gromadki rowerzystów, zakomunikowaliśmy to organizatorce wycieczki, ładnie podziękowaliśmy i słowem „do następnego” pojechaliśmy do Mezowa. W Mezowie zrobiliśmy dobie 2 godzina przerwę, jedząc pyszne kanapki i leżąc na kanapie. Warte uwagi , jest fakt ze z Gdyni do Mezowa jest 38 km, a my po przyjechaniu mieliśmy już 77km. O 18.30 postanowiliśmy wracać do domu, pognaliśmy znaną już przez nas drogą. W domu byłam o 20.30, zmęczenie dawało już o sobie znać, chciało mi się spać ;).
Wycieczka bardzo udana, miłe towarzystwo, piękna pogoda, przepiękne tereny po których podróżowaliśmy, dodatkowym plusem wycieczki jest fakt ze ustanowiłam nowy rekord dystansu : 117km :).
Miejsce spotkania wszystkich uczestnikow wycieczki - Gdańska Osowa © agalu

Przerwa :) © agalu

Sianowo zdobyte © agalu

To gdzie teraz jedziemy?? © agalu

Noga Duch'a - jego to lubią komary ;) © agalu

Wycieczka z przypadku

Czwartek, 29 kwietnia 2010 Kategoria powyżej 100km
Km: 100.50 Km teren: 0.00 Czas: 05:26 km/h: 18.50
Pr. maks.: 44.40 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Expert X-pro Aktywność: Jazda na rowerze
Plan był prosty sprawdzić jak się miewa Mezowo. Zastanawialiśmy, czy jechać pociągiem, może PKS albo rowerem. W czwartek rano szybko sprawdziliśmy prognozę. Przepowiadane było duże zachmurzenie, bez opadów z wysoką temperatura. Decyzja podjęta jedziemy rowerem. O godzinie 8.30 wyjechaliśmy naszymi rowerkami w kierunku Chwaszczyna. Nie lubimy jeździć głównymi ulicami, to też postanawiamy pojechać odrobinę dłuższą droga ale boczną. Robiło się ciepło, jechało się przyjemnie, ale okazało się ze jechaliśmy nie ta drogą co mieliśmy i robiliśmy jeszcze większe kolo. Ominęliśmy Chwaszczyno i odrazu popędziliśmy do Borowca przez Nowy Świat a następnie Banino, Pępowo i Żukowo. W Żukowie zrobiliśmy przerwę 15-20 min. Pojechalismy do Kartuz przez Smołdzino, Kobysewo, Grzybno i w końcu Kartuzy. W kartuzach małe zakupy, żebyśmy mieli sile wracać do Gdyni. Zajechaliśmy też do sklepu rowerowego gdzie mieli tanią korbę alivio, ale niestety ramiona korby były rożnych długości. Pan ze sklepu zaproponował mi korbe Alivio FC-M416 w technologii HOLLOWTECH. Do Mezowa dojechaliśmy o godzinie 14 dobrze było usiać wygodnie zjeść, napić się i podziwiać zakup :).
Przed godziną 15 wyruszyliśmy w drogę powrotną. jechało się dobrze, ale zmęczenie było odczuwalne przy tym okazało się ze jest naprawdę ciepło, a my ubrani w długie getry.
Podsumowując wycieczka ciekawa, miało być około 80 km a wyszło 100km, trochę przedobrzyliśmy, ale za to mam nową korbę do przyszłego napędu i odwiedziliśmy Mezowo :).
Końiki :) © agalu

:) © agalu

Żółto :) © agalu

Nowa zabawka :D © agalu

kategorie bloga

Moje rowery

Cud Maszyna 4794 km
Expert X-pro 7116 km
Bimo's

szukaj

archiwum